Przeszkody a szczęście
Szczęście to stan umysłu! Wciąż o tym mówię i mówić nie przestanę! Koniec i kropka.
Może Ci się wydawać, że jeśli wybudujesz dom, kupisz nowe auto, zmienisz pracę, pojedziesz na zagraniczne wakacje, zakochasz się, to w końcu będziesz szczęśliwa. Możesz przeżyć w takim przekonaniu całe swoje życie albo możesz wybudować dom… i się rozczarować.
Przeszkody, które pojawiają się na naszej drodze do szczęścia czasem są banalne, a czasem wymagają od nas dodatkowej pracy.
Szczęście to stan umysłu!
Musisz je znaleźć pomimo tego co masz, co Ci się przytrafia w życiu. A jeśli jest coś, co powoduje, że jesteś nieszczęśliwa, usuń to ze swojego życia! Jeśli jednak podejmiesz decyzję, że chcesz być szczęśliwa, to zastanów się, co może stanąć Ci na przeszkodzie.
Jakie przeszkody mogą pojawić się na drodze Twojego rozwoju:
Pierwsza przeszkoda: tracisz z oczu to, co najważniejsze!
Co to właściwie oznacza? To, że jesteś zabiegana, nie zauważasz momentów, które mogą dać Ci radość, które sprawiają, że możesz się uśmiechnąć. Pędzisz za czymś: za pieniędzmi, za karierą, za miłością. Jesteś skupiona na jednym temacie albo ogarniasz milion spraw na raz. Tracisz z oczu to co najważniejsze, a być może jesteś mamą i nie pamiętasz już, kiedy ostatnio bawiłaś się ze swoimi dziećmi. Być może jesteś żoną, a randka kojarzy się Tobie z okresem jeszcze sprzed małżeństwa. Twoi rodzice zapomnieli jak wyglądasz, bo z tygodnia na tydzień odwlekasz lub przekładasz wizytę. Gonisz…, ale czy pamiętasz jeszcze sama za czym?
Recepta na to jest jedna: ĆWICZENIE SIĘ W UWAŻNOŚCI! Poświęć sobie każdego dnia chociaż 10 minut. Wyłącz wszystko: telefon, radio, TV. Usiądź w totalnej ciszy i skup się na swoim oddechu. Oddychaj głęboko, uważnie. Poobserwuj swoje myśli, ale nie oceniaj ich. Bądź tylko obserwatorem, jakbyś wszystko widziała zza szyby
Druga przeszkoda: nie doceniasz siebie!
Jak często umniejszasz samej sobie? Jak często myślisz w kategorii braków (wykształcenia, pieniędzy, fajnych ciuchów). Jak często mówisz innym i sobie, że coś co zrobiłaś, sukces, który osiągnęłaś to dzieło przypadku. „Udało mi się”!!! Jak często to słyszę i jak często zastanawiam się, czy osoba, która wypowiada te słowa rzeczywiście zrobiła co zrobiła, bo jej się udało? Czy może zaplanowała i skrupulatnie zrealizowała krok po kroku swój plan po to tylko, by później zaniżyć wartość tego wydarzenia, tego co właśnie zrobiła dzięki własnemu uporowi i determinacji, pokonując wiele przeszkód? Serio? Udało jej się?
I wtedy zaraz przychodzi mi do głowy myśl, że trzeba popracować nad poczuciem własnej wartości, bo nie można przeżyć życia zaprzeczając temu, kim się w rzeczywistości jest. Jeśli jesteś świetna w jakiejś dziedzinie, to naucz się doceniać to, naucz się pokazywać innym, że to co robisz jest ważne, ale nie przejmuj się, gdy pojawią się głosy krytyki.
Jaka jest recepta na to, by doceniać siebie i to co się ma? WDZIĘCZNOŚĆ! Nie ma silniejszego uczucia niż uczucie wdzięczności. Jednak bardzo często osoby, które zaniżają swoją wartość nie potrafią też dostrzec tych momentów, za które warto poczuć wdzięczność. Jak się tego nauczyć? To świetne pytanie, bo TEGO MOŻNA SIĘ NAUCZYĆ!
Kup piękny zeszyt, notatnik, wybierz Twój ulubiony kolor, może jakiś fajny napis na okładce i codziennie wieczorem usiądź w ciszy, wsłuchaj się w siebie i zapisz 10! rzeczy, sytuacji, ludzi, zjawisk za które chciałabyś albo już czujesz wdzięczność. Przeczytaj później na głos (jeśli możesz) i obserwuj swoje emocje, co się dzieje: czy jest to dla Ciebie trudne, czy łatwe? Koniecznie daj mi znać w komentarzu!
Listę wdzięczności zrób dokładnie w ten sposób:
1. Jestem wdzięczna za piękną pogodę.
2. Jestem wdzięczna za dzisiejszy spacer z rodziną.
3. Jestem wdzięczna za lenistwo z mężem.
4. Jestem wdzięczna za….
Za każdym razem pisz od nowa JESTEM WDZIĘCZNA! Nie wymieniaj od myślnika za co jesteś wdzięczna, tylko za każdym razem pisz pełne zdanie. Jeśli na początku nie wiesz co napisać, bo swoją drogą to bardzo trudne ćwiczenie, to pisz cokolwiek: jestem wdzięczna za słońce, jestem wdzięczna za trawę… itp…
U mnie długo tak to wyglądało, bo byłam totalnie wyzbyta wdzięczności i długo zwlekałam z podjęciem tego zadania. Dzisiaj jest to tak silny nawyk, że bez tego nie zasnę.
Trzecia przeszkoda: bagaż który dźwigasz!
To co spotkało Cię na różnych etapach Twojego życia może bardzo utrudniać Twój rozwój. Wnosimy w dorosłość różne doświadczenia, każdy z nam ma innych rodziców, innych dziadków, inne rodzeństwo. Czasem tak jest, że doznajemy krzywdy, z którą ciężko sobie poradzić, która istotnie zmienia postrzeganie całego świata. Wpływa znacząco na poziom naszego poczucia własnej wartości i wiary we własne możliwości. Takich osób jest wiele.
Może być też tak, że wcale nie dzieciństwo odcisnęło piętno na Twoim życiu, ale to co teraz się w nim dzieje. Przemoc, przewlekła choroba, niepełnosprawność spadająca jak grom z jasnego nieba. Wszystko to może spowodować zatrzymanie w rozwoju i stopniowe cofanie się.
Co możesz zrobić? Kluczowa w tym temacie jest chęć zmiany i chęć poradzenia sobie z problemem. Jeśli siedzisz w użalaniu się nad sobą i z jednej strony mówisz o tym, jakie to złe i niedobre, a z drugiej nie robisz nic, by to zmienić, to być może nie ma jeszcze w Tobie tej chęci zmiany. Uporanie się z przeszłością, czy trudną teraźniejszością nie jest łatwe. Wymaga dużego wysiłku, by zmierzyć się z demonami, stanąć z nimi twarzą w twarz i powiedzieć: WYBACZAM CI! By dojść do tego momentu możesz potrzebować trochę czasu.Gdzie szukać pomocy? W gabinecie terapeuty, ale możesz spróbować sama. Wszystko zależy od tego, na ile w ogóle jesteś w stanie myśleć o tym, że możesz wybaczyć. Jeśli jest w Tobie tyle gniewu i żalu, że nie widzisz teraz takiej opcji, to lepiej idź po pomoc do specjalisty. Jeśli chcesz najpierw spróbować samodzielnej pracy, to znajdziesz na to dużo różnych technik.
Jest Radykalne Wybaczanie, doskonale sprawdza się praca z oddechem, która pomaga usunąć wszystkie niekorzystne dla nas emocje. Ważne, by metoda, którą wybierzesz, była dostosowana do Ciebie i pasowała właśnie Tobie.
Czwarta przeszkoda: brak konsekwencji w działaniu
Ile razy wyznaczyłaś cele i nigdy do nich nie wróciłaś? Nie zrobiłaś pierwszego kroku? A ile razy miałaś świetny pomysł, ale nigdy go nie zrealizowałaś, nawet nie spróbowałaś przełożyć go na konkretne cele? Pewnie Twoja odpowiedź jest taka jak moja jeszcze całkiem niedawno. Wiele razy wyznaczałam swoje cele, ale kończyło się na niczym. Powodowało to we mnie frustrację i obniżanie się mojego poczucia własnej wartości, bo każdy niezrealizowany cel to była dla mnie wielka porażka. W końcu zeszyt w którym zapisywałam cele zaczęłam nazywać zeszytem hańby.
Co zrobić, żeby zmienić ten stan rzeczy? Co zrobić, żeby ta przeszkoda zniknęła z Twojego życia? Odpowiedź jest jedna i wcale nie musi Ci się spodobać, bo tu akurat nie ma magicznych sztuczek, nie można przeskoczyć o dwa stopnie w górę. Potrzeba Twojej pracy i wytrwałości. Rozpisuj wszystko na drobne kroki i z uwagą je realizuj! Każdego dnia wykonaj chociaż maleńki krok w stronę swojego celu! Małe kroczki, to w konsekwencji duży krok. Stanie w miejscu i nie robienie niczego, to cofanie się. Wiem, smutne. Nawet ja dzisiaj pisząc ten artykuł walczę ze zmęczeniem, jest godz. 23.48! 2 tygodnie temu podjęłam decyzję, że co poniedziałek na blogu musi pojawić się nowy artykuł. Brakowało mi tylko tego jednego, ostatniego akapitu. Mogłam iść do łóżka, mogłam już dawno spać, ale zobaczyłam do mojego dziennika celów i zobaczyłam punkt 5: w każdy poniedziałek publikuję nowy artykuł na blogu!
No to jestem i piszę, by wyrobić ten nowy dla mnie nawyk. Systematyczność jest trudna, ale jak już się jej człowiek nauczy, to wie, że pracuje ona tylko i wyłącznie na jego korzyść!
C.D.N.