W emocjach
Dzisiejszy dzień był raczej dziwny. Od rana ogromny ból głowy, niechęć do czegokolwiek. W sklepie sięgam po Vivę, bo widzę na okładce Kingę Rusin, a ją uwielbiam, jest dla mnie wzorem. To kobieta sukcesu, którą chcę naśladować. Gdzieś w międzyczasie czytam wywiad i nagle powstaje ten tekst. Właściwie to list do Kingi, ale co w nim, to przeczytajcie sami
List do K.
„Kingo, muszę to napisać! Muszę, bo mam wrażenie, że wyrwałaś z mojej głowy myśli i …
Czytam wywiad w Vivie. Kupiłam ją ze względu właśnie na ten wywiad i nie wiem nawet jak nazwać uczucia, które teraz we mnie wirują. To coś niesamowitego…
Mówisz o kobietach osadzonych w polskiej kulturze i używasz słów, które krzyczą w mojej głowie, ale w odniesieniu do matek dzieci niepełnosprawnych „prawdziwa kobieta musi się poświęcić.” Tak postrzegane są matki chorych i niepełnosprawnych dzieci. Wiem o tym, bo jestem taką matką. Jakiś czas temu zaczęłam walczyć o siebie, o swoje życie. Stałam się dla siebie najważniejsza, bo wiem, że tylko wtedy moje dzieci będą dla mnie najważniejsze. Skończyłam studia, trochę schudłam, zaczęłam zwracać uwagę na to co ubieram, zaczęłam robić makijaż. Wcześniej to nie było potrzebne, bo umęczona, zgnębiona i złamana życiem nie czułam takiej potrzeby, nie zależało mi… Aż przyszedł dzień, kiedy powiedziałam DOSYĆ! Chcę czuć się piękna, atrakcyjna dla mojego męża i dzieci, chcę podróżować, chociażby na 3 dni, ale chcę wiedzieć, że mogę, że nie będę czuła się źle, bo z 1 strony zbieram 1% na rehabilitację, a z 2 strony mam potrzebę, żeby pojechać z moimi najbliższymi na wakacje i nie bać się napisać o tym na fb, bo za chwilę ktoś mi wytknie „żebranie” na syna. Zrezygnowałam z wszystkich zasiłków z Opieki Społecznej i rok temu otworzyłam swoją firmę! Pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi. Jestem ich terapeutką. To co dostrzegłam zaraz na początku, to fakt, że rodziny z takim dzieckiem, bez względu na ich pochodzenie, są zubożone. Brakuje środków na rehabilitację, ale przede wszystkim brakuje w tych rodzinach życia. Brakuje przyzwolenia na pójście do kina, o teatrze nie wspomnę. Chcę to zmienić! Chcę, żeby mamy wiedziały, że mogą iść do kosmetyczki, a krem na noc nie musi być najtańszy z pobliskiego spożywczego. Chcę im pokazać, że mogą wyjeżdżać na wakacje, że mogą marzyć! Brak marzeń to chyba najgorsze, co może przydarzyć się człowiekowi. I wiem sama, jak to boli, jak to odbiera chęci i radość życia. Wiem, bo to przeszłam! Ale wiem też, że można z tego wyjść, bo skoro mnie się udało, to innym kobietom i ich rodzinom też się uda! Przez 11 lat od diagnozy mojego syna nie wiedziałam co to szczęście. Myślałam, że szczęśliwa będę wtedy, kiedy ktoś lub coś uzdrowi moje dziecko. Dzisiaj krzyczę do świata o swoim szczęściu i widzę, jak moje szczęście, które jest we mnie wpływa pozytywnie na moje dzieci, również to niepełnosprawne. Widzę, jak nasze życie z dnia na dzień normalnieje. Niepełnosprawność z nami jest, ale nie jest ona wyznacznikiem naszego życia. 2 lata temu nie marzyłam… wszystko było kwitowane myślą: ”przecież z Filipem i tak się nie da”. A równo rok temu, z tym moim dzieckiem, z którym „ponoć” się nie da byliśmy w Rzymie. Spędziliśmy wspaniały tydzień, wzięliśmy udział w audiencji u Ojca Św. I wszystko się dało! Teraz, jeśli w niedzielę wyjeżdżamy, to bez problemu jemy obiad w restauracji. I nie jest to kwestia tego, że teraz nas stać, a wtedy nie. Teraz dałam sobie pozwolenie na pójście z moim synem do restauracji, a kiedyś się tego wstydziłam. Spojrzeń itp. Tak więc plan mam taki: pomagam już dzieciom i ich rodzinom na tyle na ile mogę, ale to za mało. Powstaje więc Fundacja xxx, w najbliższy poniedziałek zawozimy dokumenty do KRS. Razem z moją przyjaciółką wymyśliłyśmy sobie Fundację, która będzie holistycznie pomagać całym rodzinom, które są w jakiś sposób dotknięte niepełnosprawnością czy chorobą. I chcemy pokazać im, że tak naprawdę ograniczenia są tylko w ich głowach! Chcemy zaszczepić w nich chęć samorozwoju, pokazać, że życie nie kończy się na niepełnosprawności, ale że ta niepełnosprawność może się stać zasobem. Tak jak u mnie. Wcześniej nie miałam takiej ambicji, żeby się uczyć, żeby być kimś. Prosta dziewczyna z PGRów chciała mieć męża i dzieci. I to byłam ja! A dzisiaj chcę zmienić obraz polskiej rodziny z niepełnosprawnością w tle i powiedzieć Polakom: mamy prawo do tego, by żyć normalnie, nawet jeśli zbieramy 1% czy darowizny! Mamy też inne zdrowe dzieci, które zasługują na minimum normalności! Chcemy jeździć na wakacje i nie czuć presji, że robimy coś złego! Chcemy żyć, a nie wegetować!
A ja wiem, że od jutra wstaję rano i zaczynam na nowo biegać! Dla siebie! I już jutro kupuję mój pierwszy kosmetyk Pat&Rub, bo jestem dla siebie ważna. I też szkoda mi każdej minuty dnia i życia, które uciekają na rzeczach mało ważnych! A artykuł zawiśnie w ramce na ścianie, by przypominał mi o tym wszystkim, co jest ważne! Dziękuję, jestem wzruszona.”
I dostałam odpowiedź, ale zachowam ją dla siebie.