Jak rozwój osobisty uratował mi życie

Beata Biegała

Co to jest ten cały rozwój osobisty

Definicji przytaczać nie będę. Nie czas na to. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o tym, czym dla mnie jest rozwój osobisty i jak to się stało, że dzisiaj uważam, że jest to kluczowy element mojego życia, który ma realne przełożenie na życie wszystkich członków mojej rodziny. 

Zacznę od tak często nadużywanego szczęścia… 

Wciąż słyszę, jak ludzie mówią: „będę szczęśliwy jak wybuduję dom”, „będę szczęśliwa jak znajdę męża”, „będę szczęśliwy jak zarobię milion…” Wymieniać mogę w nieskończoność, ale jaki miałby być tego cel?

Znalazłam przepiękną definicję szczęścia na stronie sikora.art.pl  

„Szczęście to radosne uczucie, że się jest na dobrej drodze do tego, czego się pragnie naprawdę.”

Beata Biegała

                     Beata Biegała – to ja 

I tym właśnie jest dla mnie rozwój osobisty, poczuciem, że jestem na właściwej drodze i stopniowo zdobywam to czego naprawdę pragnę. Istotne  jest w tym wszystkim to, że to ta droga jest głównym elementem mojego szczęścia i nie uzależniam jej od tego co posiadam i czy wszytko czego próbuję kończy się tak, jak sobie zaplanowałam.

Kiedyś byłam nieszczęśliwa…

Wiele lat temu byłam głęboko nieszczęśliwa i rwałam w tym stanie przez bardzo długi czas. Zachowywałam się raczej jak automat i zdecydowanie nie pamiętam, co wtedy się ze mną działo. Jednego dnia zawaliło się moje poukładane życie. Wtedy moimi priorytetami było mieć męża, urodzić dzieci i żyć długo i szczęśliwie zajmując się domem, czytając ulubione książki i oglądając seriale.

Jednego dnia wszystkie marzenia runęły, a w moim sercu na długo zagościła żałoba, rozpacz i oceany smutku. Dowiedziałam się bowiem, że mój najwspanialszy i najśliczniejszy synek ma autyzm. Wtedy świat się zawalił, a to co przychodziło mi z niezwykłą  łatwością, to obwinianie wszystkich i wszystkiego za to, co mi się przydarzyło. Spadła na mnie cała niesprawiedliwość tego świata, a ja nie wiedziałam, że jest coś takiego jak rozwój osobisty i nie dostrzegałam, że sytuacje, w których się znajduję mogą być dla mnie lekcją.

Tylko czy ja chciałam lekcji?

Dzisiaj tak, wtedy zapierałam się rękoma i nogami, żeby tego nie zauważyć. Jeżeli moja podświadomość próbowała mi wtedy coś przekazać, to byłam na tyle dobra w odcinaniu się od rzeczywistości, że tego nie widziałam.

Czytałam mnóstwo książek o podłożu romantycznym, a jak te się skończyły w bibliotece, to przerzuciłam się na książki akcji. Wszystko, byleby tylko nie myśleć. I tak mijał tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, aż okazało się, że od diagnozy syna minęło już kilka lat. Za sprawą kilku osób, a w szczególności jednej, poznałam rozwój osobisty. Chyba nawet wtedy nie padły te słowa, są przecież potrzebne do tego, by dla jakiś działań przyczepić etykietkę.

Koszty

I tak zaczęło się moje nowe życie. Krok za krokiem do przodu, chociaż przyznaję, były momenty, że ze strachu i braku wiary we własne możliwości cofałam się do tyłu, niekoniecznie tylko o jeden krok wstecz. Tak się zdarza i dzisiaj!

Nawet ten blog, cała strona i wszystko co się z tym wiąże, budzą we mnie ogromny lęk. Mam jakiś plan, staram się go realizować krok po kroku, ale przy okazji wyszłam ze swojej strefy komfortu tak bardzo, że boję się iż nie wytrzymam tego napięcia.

Prowadzę przecież firmę, wychowuję 2 dzieci, mam swój dom, znajomych i wiele innych spraw, których nie chciałabym zaniedbać. Pamiętam, jak na jednym ze szkoleń Kamili Rowińskiej usłyszałam, że wszystko ma swoje koszty. I tak jest. Angażując się w coś tak mocno jak teraz w budowanie tej strony i mediów społecznościowych coś pewnie zaniedbuję. Pewnie moi najbliżsi mogliby coś o tym powiedzieć dzisiaj…

…jestem szczęśliwa. Robię to co kocham: POMAGAM INNYM!  daję nadzieję Kobietom, które podobnie jak ja, w którymś momencie straciły radość życia, radość macierzyństwa.

Jestem w innym miejscu i pomagam innym Kobietom w zmianie ich życia. Jeśli masz ochotę, to dołącz do nas ZAPRASZAM!

Komentarze są wyłączone.

Scroll to Top